Fabuła
Hibernia :: Część Informacyjna ::
Strona 1 z 1
Fabuła
Szept wiatru kołysał mnie do snu, kiedy zatrzymałem się w opuszczonej chacie wśród gęstych drzew. Ta zima była wyjątkowo ciężka, wszystko wydawało się martwe i puste. Każda kraina, którą przemierzałem wydawała się wyjątkowo upiorna. Ludzie skrywają się w swych domostwach, chroniąc się przed zimnem.
Zmierzam do Gaoth Dobhair. W tej niewielkiej osadzie mam swój dom, na mnie żona czeka z gromadką dzieci. A skoro świat powoli budzi się do życia, będzie sporo pracy.
Wraz ze mną teraz wędrują inni mężowie, dumni synowie Irlandii. Jesteśmy brudni, zmęczenia, ostre klingi ciąży nam na plecach. Miecze, które wykuwamy są jednak niezrównane. Wielkie jaszczury także budzą się do życia. Doszły nas słuchy, że pustoszyły sąsiednią krainę. By nie zaszkodziły naszej wiosce, ja i dziesięciu silnych mężów poszliśmy je zgładzić. Wróciło nas pięciu.
Ta wieść o ich śmierci przyniesie smutek. My także jesteśmy strapieni, w końcu straciliśmy naszych towarzyszy. Ona jednak najmniej zadowoli ich kobiety. Widzieliśmy także Banshee, zwiastujące śmierć. Jednak te nigdy nie mówią, kto dokładnie ma umrzeć.
Nad ranem wyruszyliśmy. Mróz sprawiał, że otulaliśmy nasze ciała okryciami, ukrywaliśmy zmarznięte dłonie w połach ubrań. Promienie słońca odbijały się nieznacznie od białego puchu. Ten nam chrzęścił pod stopami. Otoczenie się także zmieniło. Stało się nie tyle mniej dzikie, niebezpieczne, a częściej uczęszczane przez ludzi. Ślady wozów wskazywały na to, że podążali ostatnio tędy kupcy.
Pod zmierzch dotarliśmy do celu. W samą porę, bowiem niewiele zapasów nam zostało. Z oddali widzieliśmy most prowadzący do wioski. Też zdążyliśmy przed zamknięciem bram. Zostaliśmy powitani przez nasze kobiety oraz potomstwo. Smutek też ponownie powrócił. Skryliśmy się w swych domostwach, by się ogrzać. Bardowie śpiewali żałobne pieści o naszych braciach.
Mógłbym jeszcze im opowiedzieć o Dzikim Łowie, ale to innym razem. Same kiedyś dorosną i może pójdą w moje ślady.
Wraz z nadejściem wiosny rozpocznie się dla nas nowy okres. Będą to również trudne czasy, jeśli bogowie nie okażą nam swej łaski.
Nikt nie wie, co się teraz wydarzy. Świat się zmienia, a wraz z nim my się zmieniamy. Z dnia na dzień może się skończyć znany nam dobrobyt, możemy przeminąć. Czy tak się stanie? Nie wiemy, ale o to by tak się nie stało, będziemy walczyć.
Zmierzam do Gaoth Dobhair. W tej niewielkiej osadzie mam swój dom, na mnie żona czeka z gromadką dzieci. A skoro świat powoli budzi się do życia, będzie sporo pracy.
Wraz ze mną teraz wędrują inni mężowie, dumni synowie Irlandii. Jesteśmy brudni, zmęczenia, ostre klingi ciąży nam na plecach. Miecze, które wykuwamy są jednak niezrównane. Wielkie jaszczury także budzą się do życia. Doszły nas słuchy, że pustoszyły sąsiednią krainę. By nie zaszkodziły naszej wiosce, ja i dziesięciu silnych mężów poszliśmy je zgładzić. Wróciło nas pięciu.
Ta wieść o ich śmierci przyniesie smutek. My także jesteśmy strapieni, w końcu straciliśmy naszych towarzyszy. Ona jednak najmniej zadowoli ich kobiety. Widzieliśmy także Banshee, zwiastujące śmierć. Jednak te nigdy nie mówią, kto dokładnie ma umrzeć.
***
Zatrzymaliśmy się w karczmie, by tam spędzić noc. Ugoszczono nas porządnym jadłem oraz ciemnym, chłodnym piwem. Ożywiliśmy się, a nasze smutki i zmęczenie niebawem się nieznacznie oddaliły. Także pojawiły się dziewki, jednak na nas czekały kobiety. Te o stokroć były lepsze od tych. Nad ranem wyruszyliśmy. Mróz sprawiał, że otulaliśmy nasze ciała okryciami, ukrywaliśmy zmarznięte dłonie w połach ubrań. Promienie słońca odbijały się nieznacznie od białego puchu. Ten nam chrzęścił pod stopami. Otoczenie się także zmieniło. Stało się nie tyle mniej dzikie, niebezpieczne, a częściej uczęszczane przez ludzi. Ślady wozów wskazywały na to, że podążali ostatnio tędy kupcy.
Pod zmierzch dotarliśmy do celu. W samą porę, bowiem niewiele zapasów nam zostało. Z oddali widzieliśmy most prowadzący do wioski. Też zdążyliśmy przed zamknięciem bram. Zostaliśmy powitani przez nasze kobiety oraz potomstwo. Smutek też ponownie powrócił. Skryliśmy się w swych domostwach, by się ogrzać. Bardowie śpiewali żałobne pieści o naszych braciach.
***
Obudziły mnie promienie słońca, tak samo jak moją kobietę. A dzieci chciały posłuchać opowieści o mych przygodach. Opowiadałem im o smokach. Tych wielkich, groźnych bestiach. Przyniosłem im także piórko ze skrzydeł pierzastego smoka. Wspominałem też o Kelpiach, czających się w wodnych odmętach jezior, o Selkie zakochujących się w mężczyznach i ich porzucających oraz o zwodniczych Leprechaunach, kuszących skarbami. Mógłbym jeszcze im opowiedzieć o Dzikim Łowie, ale to innym razem. Same kiedyś dorosną i może pójdą w moje ślady.
Wraz z nadejściem wiosny rozpocznie się dla nas nowy okres. Będą to również trudne czasy, jeśli bogowie nie okażą nam swej łaski.
***
Druidzi wnoszą modły za zmarłych, a dla nas czeka także uczta, którą swą obecnością zaszczyci panujący na pobliskim zamku. Razem z nami będzie się weselił, smucił. Śpiewy nie będą ustawać, choć nasi bracia powinni być wśród nas. Nikt nie wie, co się teraz wydarzy. Świat się zmienia, a wraz z nim my się zmieniamy. Z dnia na dzień może się skończyć znany nam dobrobyt, możemy przeminąć. Czy tak się stanie? Nie wiemy, ale o to by tak się nie stało, będziemy walczyć.
Hibernia :: Część Informacyjna ::
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|